Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa ekumenicznego odbywającego się w ramach Łódzkich Dni Modlitwy o Jedność Chrześcijan 2024 przez Ks. kanonika Wiesława Kamińskiego. Podstawą był tekst z Łuk. 11, 1-12.  

1. Ubogi kupiec wracając późnym wieczorem z rynku do domu, znalazł się na drodze bez swojego modlitewnika. Koła jego wozu odpadły w samym środku lasu, więc zmartwił się, że dzień ten będzie musiał upłynąć bez odmówienia przez niego modlitwy. Ułożył, więc następującą: "Panie, uczyniłem coś bardzo głupiego. Opuściłem dom dziś rano bez mojego modlitewnika, a pamięć zawodzi mnie tak często, że nie mogę bez niego odmówić ani jednej modlitwy. Postanowiłem, więc, że pięć razy wolno wyrecytuję alfabet, a Ty, który znasz wszystkie modlitwy poskładasz razem litery alfabetu, aby stworzyły modlitwę, której słów nie pamiętam."I rzekł Pan do swoich aniołów: "Ze wszystkich modlitw, które dzisiaj usłyszałem, ta jedna była niewątpliwie najlepsza, ponieważ płynęła z prostego i szczerego serca". (Tradycja chasydzka)

    2. My nie musimy składać modlitwy z liter, bo nauczył nas jej słów Pan Jezus.
    3. To, co nas łączy - to właśnie Modlitwa Pańska – Ojcze nasz. I trudno abyśmy odmawiając tę modlitwę nie pomyśleli, że nasz Ojciec ma różne dzieci: katolickie, mariawickie, prawosławne, luterańskie, reformowane także. A może także te żydowskie, strach pomyśleć - muzułmańskie, hinduistyczne, a nawet niewierzące wcale.
    4. Problem w tym, jak my o Ojcu naszym myślimy. Kim jest dla nas tak dorosłych i może trochę przemądrzałych dzieci?
Dla jednych jest może starcem z siwą brodą siedzącym na obłokach,
Niedostępnym Wielkim Konstruktorem, który nakręcił mechanizm świata i sobie odszedł obojętny.
Dla innych jest może skrupulatnym księgowym zapisującym w wielkiej księdze ludzkie grzechy.
Dla innych informatykiem patrzącym w ekran stworzonego świata i na konsoli przyciskającym guziki, aby gdzieś tam wybuchł wulkan, albo wylała rzeka, albo pojawiło się słońce.
Albo ideą wymyśloną dla poskromienia złych ludzi przez paskudny Kościół.
Albo bozią z babcinych opowiadań (zrób bozi amen przed świętym obrazkiem), z której się wyrasta tak, jak z wiary w krasnoludki czy św. Mikołaja przynoszącego, gdy nikt nie widzi prezenty.
Dla jeszcze innych…. Tu można puścić wodze fantazji.
Kim jest dla Ciebie ten OJCIEC i czy wierzysz, że jest DOBRY.
Czy wierzysz, że ma WIELE DZIECI, które kocha i prowadzi do siebie, aby były szczęśliwe?
Jeśli tak to trzeba go wielbić wołając:
- Ojcze NASZ , któryś jest w niebie, święć się Imię Twoje. (Wszyscy powtórzą).
Tak właśnie Ojcze nas wszystkich; białych, czarnych, żółtych, a może i aniołów w niebie.
A ponieważ nie umiemy sami zrobić wszystkiego tak, by było dobre, a bez Ciebie najczęściej nabroimy, więc wołamy:
Przyjdź Królestwo Twoje. (Wszyscy powtórzą).
Myślimy o pięknym życiu, o sprawiedliwości, miłości i pokoju. Bez podziałów, pogardy i pychy. Gdzie wreszcie zobaczymy siebie razem – w jedności? Gdzie nie będzie narzekania, łez i śmierci? Ty zaś zamieszkasz pośród nas. Będziemy Cię widzieć i chwalić. Cieszyć się tobą, śpiewać i tańczyć.  
Często buntujemy się przeciwko Tobie. Wydaje się nam, że sami wiemy najlepiej, co dla nas dobre, sądzimy bliźniego z pozoru, naprawiamy najchętniej cudze domy, Kościoły i życie. Nie umiemy zobaczyć belki w swym oku, wciąż tylko te drzazgi i drzazgi w oczach bliźnich. Więc dochodzimy do wniosku, że najlepiej będzie, gdy uznamy w pokorze:
Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. (Wszyscy powtórzą).
Wszyscy czujemy głód i pragnienie, niektórym doskwiera nagość. Są wśród nas bezdomni i ci, którzy zaznają niedoli, cierpią. Chodzimy mocno po ziemi. Stawiamy niekiedy niepewnie nasze kroki, ale teraz podnosimy głowy ku Tobie wiedząc, że: Bez Boga ani do proga, a więc wołamy z nadzieją, że nam dopomożesz, nie zastąpisz nas, bo dałeś nam już talenty i rozum, ale bez Ciebie to na nic. Wołamy więc:
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. (Wszyscy powtórzą).
Twoje dzieci nie zawsze są grzeczne i słuchają Twojego głosu. Częściej są niegrzeczne, czasem złe, a czasem popełniają zdrady, są cyniczne, próżne, obłudne, leniwe aż strach. Ale nie one - to my tacy jesteśmy. Uznajemy to teraz. Wołamy wszyscy, bo chcemy być wolni od maski grzechu, która zakryła nam podobieństwo do Ciebie, którą wcisnęliśmy na twarz i staliśmy się tyko karykaturami Twoich dzieci. A więc prosimy w pokorze:
Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. (Wszyscy powtórzą).
A każdy z nas ma jakieś marzenia. Jeden chce być inżynierem, inny pilotem, jeszcze inny prezesem, dyrektorem, biskupem lub królem. Jeśli dla służby to dobrze. Ale ile razy nie dla służby - tylko z tego powodu by być lepszym, patrzeć ponad głowami. Szatan nas zwodzi. Zbyt często ulegamy pokusie: będziecie, jako bogowie tylko po trupach do celu. Co cię obchodzi ktoś inny. Wyścig szczurów się zaczął. Musisz być pierwszy, on tylko się liczy. Słabi i ze skrupułami nie maja szans. Odrzucamy te szatańskie podszepty. Nie do puść abyśmy im ulegli. Trochę koślawo, lecz szczerze wołamy:
Nie wódź nas na pokuszenie, ale zbaw nas ode złego. (Wszyscy powtórzą).
Wiemy, ze Ty wszystko możesz spełnić. Jesteś najlepszy ojcem. O wiele lepszym niż dobrzy ziemscy ojcowie, którzy gdy prosimy i nalegamy dają nam to, co dla nas najlepsze. Nie dają węża, gdy prosimy o rybę, skorpiona, gdy prosimy o jajko. No, a czasem wiedząc, ze dla nas to nie jest dobre, gdy prosimy i nalegamy oni umieją powiedzieć nam NIE. Ty też czasem wysłuchując naszych modlitw mówisz nam dla naszego dobra NIE. To teraz jeszcze nie dla Ciebie. Czasem nie chcesz niszczyć naszej wolności i cierpisz, gdy stajemy przeciw sobie. Pewnie nam to wynagrodzisz w niebie. Uznajemy przecież TWOJĄ MĄDROŚĆ.
Powtarzamy:
Albowiem Twoje jest Królestwo i moc i chwała na wieki wieków. Amen
Jesteśmy z Tobą bezpieczni. Jak ten mały chłopiec, który leżał w łóżeczku? Nim zasnął, obracał się w stronę dużego łóżka, na którym odpoczywał jego tata i pytał:
Tatusiu czy jesteś tam?
Tak synku – padała odpowiedź.
Chłopczyk odwracał się i zasypiał nie myśląc nawet, że mogłaby mu stać się jakaś krzywda.
Dzisiaj ten chłopczyk ma już 70 lat i każdego wieczoru przed zaśnięciem spogląda w górę w twarz Ojca Niebieskiego pytając?
Ojcze, czy jesteś tam?
W odpowiedzi słyszy wyraźnie:
Tak synu. Jestem.